Moje malowanie
poniedziałek, 10 czerwca 2013
Słoneczniki, duże
Pewnego pochmurnego dnia, Słonecznik był w
kiepskim nastroju. Widział wszystko w tak szarych barwach, że nawet
listki opadły mu z sił. Polana nie była mu już taka miła, a krzewy
złowrogo opuszczały swe gałązki pod wpływem wiatru. Biedny, pomyślał
sobie, że nie jest szczęśliwy i chciałby stąd uciec, schować się,
przestać istnieć. I tak mijały dni, a Słonecznik marniał w oczach.
Nawet jego płatki poszarzały. Czuł, że brakuje mu czegoś lub kogoś, by
wszystkie troski zniknęły. Mimo tych przebłysków nadziei usychał tak
pośród szumu trawy, kołysany beznadzieją.
Pewnego
razu Słonecznik, poczuł delikatne muskanie na łodydze. Schylił się i
ujrzał małą istotkę To była Stokrotka. Spoglądała na niego z wielką
miłością i radością. Słonecznik pomyślał sobie i z czego tutaj się
cieszyć, kiedy wkoło tak nieprzyjaźnie i chłodno. Wtedy
uśmiechnięta stokrotka swoim cichym i ciepłym głosem powiedziała: "
Kochany Słoneczniku, dlaczego tak bardzo się smucisz?". Słonecznik
odparł: "A z czego mam się cieszyć. Spójrz wszystko wkoło jest takie
szare, przygnębiające. Nikt nie zachwyca się pięknem przyrody. Nie mam
się skąd czerpać radości." Stokrotka z troską powiedziała: "Kochany
słoneczniku, zapomniałeś o jednej ważnej rzeczy. Tą szarością, która nas
otacza, są chmury i nasze ciemne myśli. Ale pamiętaj o tym, że za nimi
jest Słońce, dzięki któremy żyjemy i cieszymy oko innych. To, że go nie
dostrzegamy, to nie znaczy, że nie istnieje. A Ty drogi Słoneczniku,
masz wyjątkowe zadanie, aby mimo pochmurnego nieba wskazywać to Słońce i
dawać radość innym, bo wkońcu jesteś stworzony na Jego podobieństwo."
Słonecznik zadumał się nad słowami Stokrotki i nagle jego twarz
pojaśniała.
Wykrzyknął: "Już rozumiem. Dziękuję Ci kochana Stokrotko!"
Od tej pory słonecznik cieszył oko każdego kto na niego spojrzał, bo przypominał w pochmurne dni jak piękne jest Słońce.
Subskrybuj:
Posty (Atom)